piątek, 30 września 2011

Banalne rzeczy - skutki wielkie...

Banalne rzeczy - producent telefonów LG, z miesiąca na miesiąc zbywa użytkowników jednego ze swoich flagowych telefonów w sprawie obiecanej aktualizacji systemu Android do najnowszej wersji. Była ona zapowiadana oficjalnie podczas premiery telefonu; trudno więc dziwić się tym, co zaufali, iż są zniecierpliwieni. Ostatnie wieści z suportu firmy ogłaszały wrzesień (połowa września, pod koniec września); najnowsze mówią o listopadzie…



Tak myślę – to są właśnie mikro symptomy upadania gospodarek, przyszłych kryzysów i co tam jeszcze człowiek w swojej bezradności wymyśli. Jeżeli ja, na powyższym przykładzie, buduję nieufność do podobnych działań to podejmuję jednocześnie decyzję, iż moim kolejnym telefonem nie będzie LG. Prawdopodobnie też parę osób i ich znajomych zrobi to samo. I to jest początek łańcucha; kiedyś w przyszłości firma stwierdzi, iż spada im popyt, zamknie tą gałąź produkcji, wskaźniki na giełdzie spadną, inwestorzy będą nieufni, itp., itd.

A wszystko przez zadufanie i brak profesjonalizmu ludzi odpowiedzialnych za decyzje, czy też kontakt z klientem. Doświadcza tego NOKIA, która przespała swój czas, co w efekcie skutkuje znanymi problemami, a aktualnie zamykanymi fabrykami i redukcją kadr.

Wszystkie te wielkie sprawy w białych kołnierzykach nic nie są warte gdy zawodzi oddolne szanowanie swoich obowiązków czy też zwyczajna ludzka przyzwoitość.

Ale cóż się dziwić. Takie sprawy muszą przejść przez „wielki’ zarząd, wymagane jest zaplanowanie w strategii firmy, skonstruowany odpowiedni budżet i wypisanie setek zleceń dla programistów. To niewykonalne…

Wypełniając formularz do projektu edukacyjnego, skierowanego do instytucji oświatowych, promującego edukację widzimy ogromny „numer z kropką”. Aby skorygować zapewne i to musi stanąć na zarządzie, zanim dojdzie do webmastera, który w parę sekund to poprawi…. Niewykonalne.  Przy okazji – od lat wielu jedna ze stron aktualizujących informację na żywo z różnych wydarzeń wymaga kliknięcia przycisku „odśnież”, zamiast „odśwież” (stronę). Nawet im to napisałem – niewykonalne zadanie do przełknięcia – pewnie nie stanęło na czas na zarządzie...

Tak to wszystko dzisiaj na tym świecie jest skonstruowane. Solidnie to wygląda – czy słoniowato na glinianych nogach; sami oceńcie…

sobota, 28 maja 2011

Legia Warszawa - FC Barceolna; do lat 11...

Znalazłem w sieci mecz piłki nożnej - Legia Warszawa - FC Barceolna. Grają dzieci do lat 11 (U-11). Wynik meczu - 0 do 7...



Nie chodzi jednak o sam wynik. Wygląda na to, że to pokolenie mamy już stracone i kolejne 10-15 lat obędzie się bez trwałych sukcesów polskiej piłki nożnej. Nie jest to oczywiście przytyk do dzieci, a do ich trenerów i  nauczycieli. Różnica w wyszkoleniu, taktyki i zrozumieniu drużyny na boisku widoczna jest gołym okiem.

Bardzo to smutne.

A dzieci podziwiam za zaangażowanie w grze.

niedziela, 10 kwietnia 2011

Szczepionki - wątpliwości rodziców

Pisałem, iż z roku na rok coraz większa ilość rodziców i fachowców wskazuje na powikłania po stosowaniu szczepionek i możliwego ich wpływu na wywołanie takich chorób jak np. autyzm. Fakty występowania wielu powikłań oraz komplikacji tuż po przeprowadzeniu szczepień są niepodważalne. Kontrowersje są ogromne; wielu rodziców nie godzi się z niedoinformowaniem i nie kieruje swoich dzieci na okresowe szczepienia. Sytuacja doszła do stanu, w których to rodziców stawia się po stronie ludzi łamiących prawo i straszy ich konsekwencjami administracyjnymi oraz karami finansowymi.



Na forach internetowych i blogach znajdziemy wiele przykładów nękania rodziców, którzy nie wyrażają z różnych powodów zgody na szczepienie swoich dzieci. Tymczasem ustawa z dnia 5 grudnia 2010 "o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi" nie przewiduje kar finansowych dla rodziców, którzy nie poddają swoje dzieci szczepieniom. Przy okazji też warto wspomnieć, iż w.w. ustawa mówi o sankcjach w stosunku do osób odmawiających szczepień wyłącznie w przypadku podejrzeń o choroby zakaźne oraz w sytuacjach epidemii (Art. 36).

Szczepionki wielokrotnie chroniły i chronią ludzkie zdrowie. Ale z biegiem lat dostrzeżono ich uboczne działanie, które wymagają badań czy analiz. Tymczasem obowiązkowość ich stosowania jest wygodna dla firm farmaceutycznych, a wątpliwości i pytania rodziców o ich skład oraz działanie traktowane są jako wymysły i niczym nieuzasadnione podejrzenia. Administracyjne straszenie ich z tego powodu traktować zaś należy jako działania karygodne i nieetyczne.

Brakuje dyskusji i traktowania siebie jako partnerów, których celem nadrzędnym jest dobro dziecka. Nie możemy dziwić się rodzicom, iż nie podejmują ryzyka, które zdaniem dużej już grupy specjalistów może być przyczyną powikłań.

sobota, 26 marca 2011

Zdalne monitorowanie zachowania człowieka, np. chorego

W krakowskiej AGH stworzono oprogramowanie, które może uratować życie osobom chorym i niepełnosprawnym. Informacja dostępna jest w tym miejscu.



W sumie pomysł ciekawy; chociaż wydaje mi się dosyć skomplikowany - cały ten komputer, śledząca kamera, strefy, etc... Jak wynika jednak z tekstu system został już sprawdzony praktycznie i podobno działa.

Przy okazji przyszło mi do głowy, że można też wykorzystać współczesne smartfony z wbudowanymi czujnikami położenia i za pomocą ustalonego profilu użytkownika w dedykowanej aplikacji określać czy osoba (wraz z telefonem) jest w ruchu, w jakim położeniu, w jakim miejscu, etc...  Program podejmowałby odpowiednie działania, typu wysłanie sms'a z informacją o niestandardowej sytuacji.

W każdym bądź razie współczesna technika pozwala konstruować tego typu rozwiązania i miejmy nadzieję, iż będą one z korzyścią dla osób potrzebujących.

Przeglądając sieć spotkałem się z podobnymi zastosowaniami wykorzystującymi czujniki wbudowane w smartfon:

  • badanie nierówności na drodze (dziury) :)
  • badanie wibracji uli z pszczołami (ale czy akcelerometry są aż tak czułe?),
  • wykrywanie kolizji w aucie - program analizuje nagłą zmianę położenia czujników, a kamera zaczyna rejestrować wideo,
  • opracowywany jest system wykrywania i rejestracji trzęsień ziemi - specjalne algorytmy badają zachowanie czujników w telefonie i całe zdarzenie rejestrowane jest w centralnym komputerze.

Ciekawe, prawda? :)

piątek, 18 marca 2011

Tapatalk - mobilny dostęp do forum

Tapatalk to mobilny program pozwalający w wygodny sposób uczestniczyć w dyskusjach na wybranych forach internetowych (w tym forum Strony Dzieci). 


Współczesne telefony (smartphone) pozwalają instalować szereg wygodnych programów ułatwiających życie, a przede wszystkim są one dostępne razem z nami mobilnie. Tapatalk jest jednym z nich i skierowany jest do aktywnych czytelników naszego forum i innych platform, które są dostosowane do współpracy z tym programem (administrator forum musi przystosować forum do obsługi poprzez Tapatalk, w związku z tym nie wszystkie fora automatycznie są obsługiwane).

Najważniejszą cecha programu jest korzystanie z forum bez emisji całej otoczki graficznej (loga, elementy grafiki, bannery etc..); wyświetlają się wyłącznie tablice tematyczne i wątki za pomocą tekstu, a wszystko perfekcyjnie jest dostosowane do małego ekranu telefonu.

Program dostępny jest na systemy mobilne iPhone, Android, WM7, WebOS, BlackBerry i Symbian. Wejście z poziomu mobilnej przeglądarki na forum emituje komunikat o przystosowaniu forum do jego obsługi przez Tapatalk - stąd można przejść do odpowiednich zasobów i zainstalować program.

Na co pozwala m.in. Tapatalk:
  • przeglądać tematyczne tablice forum,
  • przeglądać wątki na forum,
  • odpowiadać w istniejących wątkach,
  • zakładać nowe wątki,
  • otrzymywać i tworzyć prywatne wiadomości na forum,
  • przeglądać profile forumowiczów.
  • i wiele innych.

Kilka uwag praktycznych. Po uruchomieniu programu klikamy w Search i szukamy interesujące nas forum. Np. szukamy wyrażenia "Strona Dzieci" - po znalezieniu wybieramy forum i akceptujemy dodanie go do Tapatalk. Później dostęp do tego forum będzie możliwy z pozycji "Favorites"

Tablice tematyczne przeglądamy pod przyciskiem "Forums" - tutaj mamy dostęp do wątków, a po wybraniu interesującego możemy go czytać analogicznie, jak w tradycyjny sposób w przeglądarce internetowej.



Pod przyciskiem Menu w telefonie istnieje możliwość założenia nowego wątku (New Topic) lub odpowiedzi w istniejącym (Reply). Są też inne funkcje, np. subskrypcja czy przejście do przeglądarki mobilnej w telefonie.

Obsługa programu Tapatalk jest prosta i intuicyjna. Z informacji na stronie tapatalk.com wynika, iż ponad 10000 forum jest obsługiwanych; w tym wiele polskich.

Forum Strony Dzieci - http://www.dzieci.org.pl/forum/

środa, 16 marca 2011

Czwórka na Wizji

Ciekawy eksperyment - Czwórka na Wizji, czyli Polskie Radio PR 4 całodobowo nadaje swoje programy także z udziałem kamery. Miło popatrzeć na prowadzących - to radiowcy, których zachowanie odbiega od prezenterów telewizyjnych. Najciekawsze są jednak rozmowy z zaproszonymi gośćmi, których tą drogą możemy poznać bliżej.



Interesująco jest kiedy są rozmowy na temat książek, płyt czy np. gier komputerowych. Wówczas możemy zobaczyć okładki lub to co dzieje się na ekranie komputera. Na ekranie pojawiają się adresy internetowe, wypowiedzi słuchaczy poprzez SMS, etc... Tak więc przekaz jest bogatszy, jak ktoś lubi... :)

Muzyka prezentowana jest wraz z teledyskami - to chyba najistotniejsza cecha radia na wizji. Są też i wady - tradycyjne telewizyjne reklamy. Co ciekawe dotyczą one tylko wizji; w tym samym czasie bowiem w przekazie typowo radiowym ich nie ma (leci muzyka).

Nie oceniam ramówki - to kwestia gustów. Niemniej jednak najważniejsi są goście radia; to oni czynią przekaz interesujący poprzez m.in. wyrażanie emocji. Poruszana tematyka jest różnorodna - szczególnie podoba mi się pasmo nocne w postaci programu "Na cztery ręce". Są to rozmowy o nowych płytach, filmach, przedstawieniach teatralnych, książkach i serialach. Muzyka zaś jest nieszablonowa, z nurtów alternatywnych - tak więc może być inspirująca. Polecam przejrzenie playlisty.

Czwórka na Wizji dostępna jest na platformie n (kanał157), platformie Cyfra+ (kanał 145) oraz w sieciach kablowych m.in. Aster (kanał 708), UPC (kanal 787).

Czy taka forma przekazu się przyjmie? Nie wiem. W każdym bądź razie Czwórka nie jest jedyna, np. Sygnały Dnia z PR1 przekazywane są czasami w TVP HD, a programy pod okiem kamery z Radia Zet czy Talk FM dostępne są w internecie.

Czwórka - Radio z Wizją

Czwórka Polskie Radio 

sobota, 12 marca 2011

Chmura mnie zawiodła

Naszła mnie smutna refleksja. Otóż chmura (Cloud computing) mnie zawiodła... Pisałem w moim buzzie, iż potrzebowałem skorzystać z usługi ScreenToaster, przy pomocy której chciałem zrobić krótki film z mojego komputerowego pulpitu do wpisu na blogu o kopiach bezpieczeństwa. Serwis ten sprawdzał się kiedyś doskonale; korzystałem z tego i miałem tam parę zrobionych filmików do moich lekcji Moodle.



Niestety - serwis przestał się odzywać. Skończył się i tyle. Poszperałem w internecie i znalazłem potwierdzenie tego smutnego faktu... :( Jako zarejestrowany użytkownik oczekiwałbym jakiejś zbiorowej informacji na pocztę o planowanym zamknięciu serwisu; niestety nic nie dostałem. Prześledziłem profil ScreenToaster na Twitterze i Facebooku - ten pierwszy zatrzymał sie juz dawno w aktualizowaniu wiadomości; na drugim zaś wszystkie pytania obserwatorów pozostały bez odpowiedzi... Po prostu - prawie z chwili na chwilę serwis przestał być dostępny. Nie została zaproponowana żadna opcja pobrania swoich filmików przez dawnych użytkowników, tak więc wszystkie przepadły (miałem tam kilka, ale mniejsza już z tym...). Być może autorom zabrakło motywacji, cierpliwości lub przeszacowali swoje możliwości finansowe i nie byli w stanie utrzymać swojej pracy... Ok - można to zrozumieć, jednak brak końcowego wsparcia dla swoich użytkowników oraz zwyczajnej informacji jest trudny do zrozumienia. Tym bardziej dziwne, iż byli prawdopodobnie najlepszą tego typu usługą on-line. Tymczasem - porzucili  ją... Mogli chociaż dać info - "chcesz odzyskać swoje pliki? tutaj je masz po dolarze od sztuki" :)

Przy tej okazji przypomniałem sobie o ostatniej wpadce Google'a - wielu użytkownikom poczty Gmail z dnia na dzień zniknęła  poczta. Podobno ktoś tam od nich źle zaklikał to i owo, tak więc poczta powiedziała swoim userom "goń się", jak napisał na twitterze jeden z moich followersów :)

Cóż - postęp technologiczny jest ogromny. Chmura (Cloud computing) to przykład nowej idei pracy, za którą stoją profesjonalne rozwiązania serwerowe, szybkie łącza i kapitalne efekty pracy programistów. Niestety - najsłabszym ogniwem ciągle zostaje człowiek, który poprzez swoje ludzkie wady to wszystko może najzwyczajniej w świecie popsuć, zniweczyć, porzucić, etc...

Przeciwności techniczne można tą lub inną drogą przezwycięzyć; ludzkie bariery są natomiast często nie do pokonania...

Moje zaufanie spadło...

p.s Link do ScreenToaster - www.screentoaster.com Może kiedyś zacznie ponownie działać...

p.s 1 - Chmura według IBM'a - http://www.ibm.com/smarterplanet/pl/pl/cloud_computing/visions/index.html

czwartek, 10 marca 2011

Backup według Acronis'a

Świadomość konieczności wykonywania kopii bezpieczeństwa systemu i danych komputera zawsze była niska. Tymczasem prawdopodobieństwo awaryjności dysku twardego jest na poziomie 100% - wszystko jest wyłącznie kwestią czasu... :)


Sam w tym względzie należę chyba do szczęściarzy. Przez kilkanaście lat nie miałem większych problemów z dyskami. Najpoważniejszą moją awarią był totalny pad dysku w okresie, gdy grasował słynny wirus Czarnobyl; ale to było dawno temu. Nie miałem wtedy istotnych danych i cała ta historia ukradła mi trochę czasu na postawienie komputera od nowa. Zresztą większość danych odzyskałem jakimś karkołomnym sposobem - pamiętam, iż odzyskane pliki były w jednym katalogu i trzeba je było później ręcznie segregować do nowych folderów...

W późniejszym czasie potrzeba backupów wzrosła w mojej świadomości - na dyskach pojawiały się cenne dla mnie dane w postaci autorskich tekstów, zdjęć, a przede wszystkim zasobów Strony Dzieci. Do tego dochodziła poczta - na początku w Netscape Messenger (ech, nostalgia...), a później ta gromadzona w Outlook'u. A kopię systemu zrobić łatwo nie było; odpowiednich narzędzi jak na lekarstwo, przede wszystkim jednak był problem z nośnikami. Dyskietki się nie nadawały, nagrywanie płyt CD było czasochłonne, nieco sprawę poprawiały płyty DVD, ale przy rosnących pojemnościach dysków i one przestawały być wygodne. A dodatkowe dyski twarde były drogie i zawsze był problem z ich podpięciem - trzeba było robić to we wnętrzu komputera, do tego konfigurować zworki (master-slave), etc, itd... Pendrive'y zaś zawsze były zbyt małe w stosunku do wielkości danych gromadzonych na dyskach.

Dzisiaj dyski zapełniamy w ogromnym zakresie. Sam system to wiele gigabajtów, ale przede wszystkim mamy ogromną ilość zdjęć z wielomilionowych matryc aparatów, dużo dokumentów, filmów wideo z kamerek i kamer, mptrójek, etc... To idzie w setki GB - utrata tego jest ogromną stratą; nie chodzi tutaj w zasadzie o system bowiem jego postawienie jest przy obecnych wersjach stosunkowo łatwe i szybkie. Za to nasze osobiste i służbowe dane są bezcenne (wiadomo...).

Paradoksalnie jednak istnieją, jak nigdy dotąd, proste i w końcu skuteczne sposoby archiwizowania naszych danych. Przez ostanie 2-3 lata pojawiły się masowo dyski przenośne, które dzisiaj w wielu modelach zalegają półki sklepów. Ich ceny spadły, a pojemności bardzo wzrosły - 500GB to dzisiaj standard, a 1TB czy nawet 2TB to żaden luksus. Do wyboru dyski 3.5 calowe oraz wygodne 2.5 calowe. Są też stacje dokujące dla dysku z interfejsem SATA - koniec więc ze zdejmowaniem obudowy i grzebaniem z kabelkami w środku komputera.

Równolegle pojawiła się cała masa prostych programów w polskich wersjach językowych do wykonywania kopii. Funkcje takie są dostępne także w niektórych wersjach systemu Windows.

Przechodząc do praktyki - polecam zainwestowanie dodatkowych funduszy w typowy i niedrogi dysk przenośny (około 500GB), który podłączymy do portu USB komputera. Na nim zmieści sie kopia oraz zostanie jeszcze sporo miejsca na różnego rodzaju pliki (np. zasobożerne zdęcia z aparatów cyfrowych).


Z programów - polecam zdecydowanie Acronis True Image Home (wersja 2010 lub 2011). Prościej się nie da :) Komercyjny - ale warto. Po zainstalowaniu pakietu wykonujemy dosłownie kilka kliknięć myszką i kopia wędruje na dodatkowy dysk (kopia partycji systemowej, wszystkich partycji czy też wybranych plików, np. katalogu Moje Dokumenty). Kopię zrobić możemy ręcznie lub zautomatyzować cały proces okresowo. Poniższy film pokaże jak to zrobić.



W przypadku awarii zasoby przywracamy z poziomu systemu równie prostą i szybką operacją w samym programie lub uruchamiając komputer z płyty instalacyjnej Acronis (wtedy, gdy padł nam cały system lub mamy nowy dysk twardy).

Rozpocząłem ten wpis od świadomości... Zakończę tak - świadomość posiadania aktualnej kopii systemu i danych jest bezcenna :)

poniedziałek, 7 marca 2011

Kawowe kapsułki

Od jakiegoś czasu pijamy w domu kawę w kapsułkach. Okazuje się, iż wielu moich znajomych nieufnie podchodzi do tego typu pakowania zawartości napoju. Sądzą, że jest to jakaś sztuczna lub chemiczna forma kawy, czy też jakieś podobne mają wyobrażenia :) Nie dziwię się - dla mnie też była to kiedyś nowość. Tymczasem jest to typowa, prawdziwa kawa mielona, dobrze sprasowana i zamknięta w hermetycznych kapsułkach. Ilość tej kawy to 70-80 gramów - w zależności od rodzaju. Mamy tutaj do wyboru kawę 100% arabica lub mieszankę arabica i robusta. Arabica to delikatny smak, robusta zaś dodaje intensywności, jest bardziej gorzka i zawiera troszeczkę więcej kofeiny. Więcej o kawie arabica i robusta przeczytać można np. w tym miejscu.

wnętrze kapsułki

Nie jestem znawcą kawy, niemniej jednak sprawdzając różne wersje kapsułek wybrałem kilka z systemu Caffitaly (bo okazuje się, iż są też inne systemy - niekompatybilne ze sobą...), które zdecydowanie mi smakują. Oczywiście do przyrządzania potrzebujemy dedykowanego urządzenia. Popularnym jest Cafissimo od Tchibo, gdzie zasadniczo kupować możemy zestawy kaw poprzez ich sieć dystrybucji (sklepy Tchibo oraz Internet). System Caffitaly to jednak nie tylko Tchibo - istnieje włoski rynek kapsułek, które pasują do urządzenia i które poszerzają wybór oraz intensywność smaków. W Polsce jednak można je dostać wyłącznie poprzez Internet, m.in. Allegro. Ja jednak znalazłem dystrybutora, który jest niedaleko mojej pracy, tak więc odbierać mogę kawę osobiście:) Podobnież rynek urządzeń jest znacznie szerszy, niż ten jeden, który proponuje Tchibo. Widać, iż system jest popularny i każdy może wybrać coś od siebie.

różne smaki kaw

Kawa parzona jest pod różnym ciśnieniem - od typowej plujki, poprzez crema (100% arabica), aż po espresso (arabica + robusta). Przykładowe wideo z YouTube:



Generalnie - polecam. Warto posmakować. Korzystając chociażby z punktów Tchibo lub gdzieś u dystrybutora Caffitaly można zapoznać się z kawą. Smacznego :)

p.s nie mylić kapsułek (kawa zmielona) z saszetkami (typu 3-in-1; czyli chemią)

czwartek, 3 marca 2011

Rodzina wg Małysza

O Adamie Małyszu napisano już wszystko. Jak wielki to talent, każdy z nas wie obserwując jego sukcesy; jak wytrwały sportowiec widzieliśmy kiedy godnie znosił porażki. Doświadczenie pomogło mu podczas słynnego skoku w Oslo, kiedy ratował się przed katastrofalnym prawdopodobnie skokiem... Jak bliski to kompan słyszeliśmy z ust wielu jego rywali.

Ale jak wielki to człowiek udowodnił dzisiaj, mówiąc szczerze i pęknie o swojej rodzinie... Rodzinie, która znosząc jego humory i zwątpienia była dla niego cierpliwa i stała się ostoją jego sportowych sukcesów. Rodzinie, w której normalne spory przeplatały się - ze zdwojoną siłą - z godzeniem i zrozumieniem. To proste słowa, ale jakże dostojnie podsumowują jego karierę.

Tymi słowami zaimponował mi najbardziej.

Wspominam mój, mojej żony i naszej 10 letniej wówczas córeczki wyjazd do Lahti w 2001 roku. Była to szybka decyzja - jedziemy kibicować Małyszowi, który z Mistrzostw Świata przywiózł swoje pierwsze złote i srebrne krążki. To był dla nas szczególny czas; z nich została ta pamiątka dla naszej córki:


Adamowi Małyszowi za wszystko  - dziękuję. Oby wytrwałość i wiara pomagała w dalszej drodze :)

wtorek, 1 marca 2011

Nauczyciel nie może mówić publicznie o schorzeniach dziecka

Znane mi są sytuację, kiedy to nauczyciel zdradza publicznie na wywiadówkach problemy z tym czy innym uczniem. Mówi - on jest chory, nadpobudliwy, to trudne dziecko, ma rodzinę patologiczną, rodzice sobie z nim nie radzą...

Tymczasem tak postępować z przyczyn prawnych i etycznych nie można. Zwraca na to uwagę rzecznik praw dziecka, wskazując jednocześnie na bezsilność rodziców pokrzywdzonych w ten sposób dzieci. Konieczna jest dyskusja wśród nauczycieli o tej kwestii, ale przecież żadna dyskusja nie zastąpi zdrowego rozsądku i zwykłej wrażliwości czy też taktu.

Będąc świadkiem takiej sytuacji reaguj proszę. Nie bój się zwrócić uwagę nauczycielowi, iż zdradzając problemy i dysfunkcje dziecka naraża jego prywatność i intymność; łamiąc przy tym prawo.

niedziela, 27 lutego 2011

Urzędnik nas zalewa

Przykład pracy urzędniczej - w miejscu, w którym stanąć ma dom na planie zagospodarowania przestrzennego zaznaczone jest jako teren zagrożony wodą stuletnią. Nie ma jednak możliwości zalania bowiem teren położony jest na płaskiej skarpie, zdecydowanie za wysoko dla każdej wody. No chyba, że nadejdzie potop. Z dziada i pradziada jednak oraz zachowanych dokumentów wynika, iż miejsce to było wolne od tego typu kataklizmów.



Nie zmienia to faktu, iż urząd, który takie coś na planie zaznaczył nie zadał sobie trudu aby zbadać teren; granicę zaś wyznaczył wraz z drogą powiatową bo tak było najwygodniej.

Ten sam urząd zrobił dokładną ekspertyzę tego miejsca, która wyklucza zalanie terenu nawet wodą pięciusetletnią. Co ciekawe - okoliczne miejsca, które ludziom zalewa od lat nie są ujęte jako tereny zalewowe; inne zaś całkowicie płaskie są opisane jako osuwiska...

Na mapach stosuje się odpowiednie oznaczenia takich terenów, np.:

Q1% - woda stuletnia,
Q0.2% - woda pięciusetletnia,
Q0.1% - woda tysiącletnia.

Oczywiście zapis ten niesie za sobą pewne konsekwencje. Dotyczą one np. konieczności braku budowania piwnicy czy też konieczność odprowadzania wód do rowu, zamiast rozprowadzania po gruncie.

Nasza kochana rzeczywistość...

środa, 23 lutego 2011

Matura dostosowana - polemika

Zainteresował mnie tekst krakowskiego dodatku Gazety.pl, w którym autorka Olga Szpunar opisuje maturzystę pragnącego zdawać maturę dostosowaną do potrzeb absolwentów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

krakow.gazeta.pl/krakow/1,35803,9150673,Maturzysta_z_wada_sluchu_nie_chce_ulatwien.html 

Tytuł dosyć przewrotny: "Maturzysta z wadą słuchu nie chce ułatwień". Chodzi o to, że bohater artykułu nie chce zdawać "matury łatwiejszej, niż rówieśnicy" (w innym miejscu nazywa ją "maturą z obniżonymi wymaganiami"). Jest to bowiem chłopiec, który na przestrzeni 12 lat kształcenia nie korzystał z dostosowanych dla jego dysfunkcji przewidzianych w prawie oświatowym form kształcenia; radząc sobie - jak dowiadujemy się z tekstu - bez trudu z nauką. Wyjątkiem, o który prosi jest zastosowanie ułatwień podczas maturalnego egzaminu z języka nowożytnego.



Występuje tu kilka niejasności. Chłopiec chce zdawać maturę na podobnych zasadach co jego rówieśnicy. Postawa wprawdzie godna podkreślenia; nie zmienia jednak faktu, iż w przypadku egzaminu z języka obcego oczekuje ułatwień. Realizacja owych oczekiwań może odbywać się wyłącznie w oparciu o przepisy prawa oświatowego i takowe istnieją. Poza tym - co to jest "egzamin maturalny z obniżonymi wymaganiami". Nie ma czegoś  takiego jak "egzamin maturalny z obniżonymi wymaganiami". Jest matura na poziomie podstawowym i rozszerzonym; mówić zaś należy wyłącznie o "dostosowania warunków i formy przeprowadzania egzaminu maturalnego do potrzeb absolwentów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi". Nie jest to łatwiejsza matura, a zastosowanie dodatkowych procedur i sprzętu niezbędnego do przeprowadzenia matury dla absolwentów z dysfunkcjami, w myśl idei wyrównywania szans edukacyjnych.

Procedury te są jasno określone w komunikacie Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i są one wiążące dla Dyrektora Szkoły, który odpowiedzialny jest za przeprowadzenie egzaminu maturalnego w swojej placówce. Wynika za nich jasno, iż uczeń ma prawo do udogodnień na podstawie orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego, które to orzeczenie wystawia Poradnia Pedagogiczno-Psychologiczna.

Jestem przekonany, iż Dyrektor Szkoły jest otwarty na oczekiwania swoich uczniów, ale stosować musi - co oczywiste - procedury i przepisy. Poradnia Pedagogiczno-Psychologiczna jest powołana po to, by służyć mu i jego nauczycielom w procesie zdiagnozowania dysfunkcji oraz wskazania metod nauczania. Ma prawo i obowiązek z nią współpracować. Poza tym na jakiej podstawie miałby jednemu swojemu uczniowi dostosować maturę? Nie może odbywać się to przecież na podstawie jego subiektywnej oceny ucznia czy też wewnętrznych nieujednoliconych przepisów, bo takowe w tej kwestii nie występują. Dyrektor nie jest władny do oceny dysfunkcji swojego ucznia, Od tego jest PPP, która na podstawie swoich badań diagnostycznych oraz w oparciu m.in. o orzeczenia stanu zdrowia czy też orzeczenia stopnia niepełnosprawności wydaje - w myśl przepisów CKE - odpowiednie orzeczenia. Jak wspomniałem one właśnie są formalnie wiążące dla Dyrektora placówki.

Nie rozumiem więc postawy wyrażonej w zdaniu ojca absolwenta (ufam, iż wypowiedzi te zostały autoryzowane):

"To, że syn nie chce korzystać z ułatwień na egzaminie, jest kwestią jego ambicji, z której jestem dumny. Wszyscy powinni być dumni z takiej postawy młodego człowieka, zamiast mu ją utrudniać."

O jakim utrudnieniu tutaj mowa? Są terminy i przepisy, które można zastosować dla dobra ucznia. Po prostu -  zwykłe podania ucznia do Dyrektora Szkoły nie wystarcza. Otwiera ono jedynie drogę do dalszych działań, które należy zastosować zgodnie z prawem oświatowym.

Kolejną wypowiedź trudno skomentować:

"To dość absurdalne. Syn przeszedł bez orzeczenia o kształceniu specjalnym 12 lat szkoły. Nie było mu potrzebne. I na sam koniec mam załatwiać ten papier tylko po to, by na jego podstawie mógł zdać jeden egzamin!"

Czy to oznacza, że nie mamy stosować żadnych "jakiś tam" procedur? Czy też w przypadku bohatera artykułu mamy stosować taryfę ulgową i nie wymagać "papieru", bo sprawa dotyczy tylko jednego egzaminu; o taki papier niech zaś starają się ci, którzy chcą całej dostosowanej matury? Czy też Ci, którzy ze względu na mnogość i stopień dysfunkcji nie mogli sobie pozwolić na "12 lat bez kształcenia specjalnego"? Z całym szacunkiem - to jest postawa egoistyczna i roszczeniowa.

Jurkowi, absolwentowi, życzę pomyślnej i zdanej matury.

wtorek, 22 lutego 2011

Wycinanka łowicka

W sobotę 26 lutego, w Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu, odbędą się warsztaty z cyklu "Rękodzieło tradycyjne w praktyce". Tematem będzie wycinanka łowicka. Szersza informacja umieszczona została w tym miejscu.

Przy tej okazji zastanawiałem się jakim kunsztem i pięknem charakteryzuje się sztuka z tego rejonu. Na YouTube znalazłem ciekawy, aczkolwiek krótki film, pochodzący z wystawy sztuki łowickiej w Muzeum w Koszalinie. Warto obejrzeć:


Ciekawy rys łowickiej sztuki ludowej znajdziecie u źródła - na tej stronie:


Same wycinanki to niezwykle kolorowe formy, które wycinane są podobno nożycami do strzyżenia owiec. Motywy są różne - życie ludzi, ale także zwierzęta czy rośliny.

Obrazek pochodzi ze strony www.perfekt.krakow.pl

Mam nadzieję, że warsztaty do rodziców i dzieci będą kształcące oraz ciekawe :)

poniedziałek, 21 lutego 2011

Czym jest odejście...

Czym jest odejście...

Na co dzień jesteśmy wspólnotą, grupą mniej lub bardziej związaną ze sobą. Rozmawiamy, pracujemy, pijemy wspólnie kawę. Czasem spotykamy się wieczorem... Konwersacje podążają w stronę tematów codziennych, zwykłych; czasami jednak poruszamy wątki ważne. Dyskutujemy to o muzyce, nastroju, pogodzie; innym razem zaś o wychowaniu, pomocy, wsparciu. Gramy na instrumentach, wspólnie śpiewamy. Pomagamy sobie wzajemnie. I tak od lat...

I nagle w ciągu jednej pory roku wszystko się zmienia. Jeden nieokreślony czas zaciera nasze dawne spotkania i dyskusje. To co łączyło już nawet nie dzieli - staje się obojętne i obce. Spojrzenie dawne z iskrą zainteresowania i szczerości staje się błądzącą, zamgloną drogą ku zobojętnieniu, zamknięciu się w sobie...

To odejście od wspólnoty i przyjaźni w kierunku, który nie potrafimy określić. W sferę, którą nie potrafimy zrozumieć; czując jedynie bezradnie, iż to droga do nikąd. Tracimy kontakt bojąc się, iż dzisiejszy dzień jest lepszy od jutra...

Czym jest to odejście? Depresją czy lękiem? Chorobą czy brakiem nadziei? Zmęczeniem czy bólem? Czy może wyrzutem sumienia za popełnione błędy? Może bezradnością lub obroną przed samotnością? Nie wiem... Po prostu nie wiem...

Jak pomóc przyjacielowi, który znalazł się na rozdrożu? To pytanie, które wypełnia mój umysł...

niedziela, 20 lutego 2011

LiberKey - kolejny zestaw mobilnych aplikacji

Wczoraj pisałem o zestawie PortableApps - dzisiaj krótko zaprezentuję LiberKey.

Idea ta sama - mobilne wersje aplikacji przechowujemy (wraz z ustawieniami) i uruchamiamy z mobilnego urządzenia, np. pendrive. Wszystkim zarządza program menu, który startuje po podłączeniu przenośnego dysku.



LiberKey ma dwie ciekawe cechy, które różnią go nieco od zestawu PortableApps:

  • możliwość aktualizacji aplikacji bezpośrednio z panelu zarządzającego LiberKey - sprawdza on listę dostępnych aktualizacji i proponuje ich zbiorcze uaktualnienie,
  • możliwość tymczasowego skojarzenia plików z aplikacjami z zestawu LiberKey; natomiast po zakończonej pracy jednym kliknięciem przywracamy wcześniejsze systemowe skojarzenia,

Wadą LiberKey może być brak dostępnych polskich wersji programów. W przypadku PortableApps spotkać możemy polskie instalacje (np. OpenOffice, Gimp, Firefox); tutaj niestety nie widziałem takiej możliwości (chyba, że instalowany pakiet jest wielojęzykowy i zawiera w sobie polską wersję). Można sobie nierzadko poradzić z tym korzystając z porad zawartych na PortableApps.com LiberKey posiada natomiast większą ilość dedykowanego oprogramowania.

LiberKey - www.liberkey.com

sobota, 19 lutego 2011

Portable Apps w służbie nauki :)

Po drobnej dawce filozofowania czas na szczyptę praktycznego wpisu w blogu. Podczas sobotnich zajęć z młodzieżą tematem miały być podstawy w edytorze grafiki GIMP. Sala, w której przyszło nam pracować była gościnna; niestety komputery pozbawione samego programu. Tak jak podejrzewałem wcześniej standardowa instalacja nie powiodła się - komputery były zarządzane poprzez serwer SBS, ja zaś nie dysponowałem uprawnieniami administratora i coś tam systemom na stacjach klienckich nie odpowiadało podczas próby zainstalowania programu.

Przypomniałem sobie, iż istnieje wersja bezinstalacyjna. Pakiet ten znalazłem na znanej mi już z przeszłości stronie PortableApps.com Poszło również z drobnymi problemami, bowiem same dyski miały ograniczenia pojemnościowe. Ostatecznie jednak pakiet gotowy do uruchomienia wylądował w katalogu MojeDokumetny, gdzie zmieścił się w całości i stąd można było sam program uruchomić. Zajęcia się udały :)

Wracając do strony PortableApps.com. Od ostatniego czasu kiedy stronę tą odwiedzałem wiele się zmieniło - przede wszystkim jest znacznie więcej programów w wersjach bezinstalacyjnych. Jak wielu z was wie idea polega na zgromadzeniu na urządzeniu typu pendrive, dysk czy karta pamięci w czytniku przenośnego biura w postaci programów niezależnych od komputera. Wszystkie uruchamiają się bez potrzeby instalacji, a dodatkowo wszelkie pliki konfiguracyjne, tymczasowe i inne przechowują się wraz z nimi. Całość obsługiwana jest z poziomu wygodnego menu, w którym możemy uruchamiać i zarządzać aplikacjami.



Pakiet zawierający program zarządzający oraz podstawowe programy pobrać można w tym miejscu. Instalujemy go np. na pendrive.

Kilka ważnych programów, które możemy zainstalować później:

- FireFox - bezinstalacyjna wersja przeglądarki internetowej,
- Chrome - jak wyżej,
- Opera - jak wyżej,
- WinSCP Portable - klient FTP, SFTP i SCP,
- Pidgin Portable - komunikator,
- Miranda - komunikator,
- Skype - widomo,
- OpenOffice - cały pakiet na pendrive; także po polsku,
- Foxit Reader Portable - czytnik PDF,
- GIMP - już pisałem wyżej,
- IrfanView - program graficzny w wersji bezinstalacyjnej,
- VLC Media Player Portable - bezkonkurencyjny odtwarzacz multimediów,
- cdrtfe Portable - nagrywanie płyt,
- InfraRecorder Portable - nagrywanie płyt,
- 7-Zip Portable - do archiwów ZIP,
- ClamWin Portable - program antywirusowy,
- KeePass Password Safe Portable - trzymamy pod kontrolą nasze hasła,
- TrueCrypt - szyfrowanie dysków,

I cała masa innych przydatnych aplikacji biurowych, narzędziowych, muzycznych, graficznych i gier. Istnieje nawet przenośna wersja doskonałego XAMPP'a (serwer Apache, mySQL, PHP, phpMyAdmin).

Polecam.

Przeczytaj także o zestawie LiberKey.

piątek, 18 lutego 2011

Słońce, media i mądrość ludzi

Wybuchło słońce. A dokładniej miało miejsce zjawisko szczególnie aktywnej burzy słonecznej. Strumienie promieniowania i naładowanych elektrycznością cząsteczek, na skutek wzmożonego pola magnetycznego na powierzchni naszej gwiazdy, zostało wyrzuconych w przestrzeń kosmiczną. Dzieję się tak mniej więcej co 11 lat - Słońce po względnym spokoju wykazuje wzmożoną aktywność, budzi się do życia i daje podobno w kość :) I tak od zawsze. Tego uczono mnie jeszcze w szkole na ciekawych lekcjach fizyki.


Tymczasem w dobie wszechobecnych mediów i dostępie do każdej informacji z wielu źródeł fakt ten postanowiono szczególnie nagłośnić. Być może bowiem wizja uszkodzonych satelitów, niedziałających gpsów,  telefonów komórkowych czy przepalających się transformatorów wyciągnie nieco funduszy od Kongresów, Parlamentów czy w końcu nas - szarych konsumentów tych zdobyczy techniki. Wszak siła wyższa - naprawić trzeba, a najlepiej wdrożyć badania i plan profilaktyczny.

Zresztą - cóż to wszystko znaczy przy Apophis. Ten potwór lecący z przestworzy wali wprost ku naszej biednej planecie. I jeśli nie w 2029, to w roku 2036 zagrożenie jest poważne, realne, prawdopodobne... Badać trzeba, bowiem ta historia napędza nasz strach wizją kosmicznej apokalipsy juz teraz; tak więc w trosce o nasze bezpieczeństwo i tak dalej dodatkowe fundusze się przydadzą. A przecież planetoidy, komety i inne ustrojstwa latały i latać będą nad naszymi głowami. Co ma przelecieć - przeleci obok nas; co ma spać  - prawdopodobnie spadnie. I nie pomoże żaden Bruce - choćby był Willis'em czy innym Wszechmogącym...

Nie sięgajmy jednak tak daleko. Grudzień 2012 roku to przecież szumnie zapowiadany koniec świata. Być może wielu z nas westchnie - a niech to, raz się żyje. Rozhulam wszystko co mam na ostatnie dobroci tego ziemskiego świata, roztracę wszystko, a na koniec wypiję do dna za nasze zdrowie. Konsumpcja pełną parą. Dowód? Producenci filmowego bubla o tym samym tytule (2012) chyba nieźle zarobili na uświadomieniu nam  jak kruchy jest nasz los...

Przykładów można mnożyć. Choroby, chociaż trawiły ludzkość od zawsze, a takie wirusy wywołujące grypę, mutując sie praktycznie co rok, sieją spustoszenie wśród nielicznych - w porównaniu do ogółu - słabych odpornościowo organizmów. Woda na młyn producentów szczepionek na zagrażające nam cyklicznie czy to ptasie, czy świńskie grypy. Wszyscy znamy ten temat.

Wywołując temat szczepionek wspomnę coś ze swojego podwórka - ta osławiona i stosowana od lat profilaktyka u wielu osób wywołuje spore kontrowersje. Wielokrotnie już poruszano ten temat i z roku na rok coraz większa  ilość rodziców i fachowców wskazuje na powikłania po stosowaniu szczepionek i możliwego ich wpływu na wywołanie takich chorób jak np. autyzm. Proszę prześledzić gorące dyskusje na ten temat. Lobby jednak  działa i takie opinie - wbrew interesom - są niepopularne. Im więcej wątpliwości, tym więcej "fachowych i niezależnych" tekstów i konferencji wskazujących, że jednak jest to błędny trop... Coś jednak na  rzeczy jest.

Wracam na koniec do mediów, które kształtują nasze współczesne pojmowanie świata. Im więcej ich słucham - tym głupszy jestem... A mądrość większa we mnie, im więcej przekazują mi ją ludzie starsi, którzy z  perspektywy swoich doświadczeń liczonych nierzadko w skali juz prawie całego życia przekazują swoją mądrość właśnie. Procesy wokół nas toczą się od wieków podobne i tylko apokaliptyczne wizje rozmaitych koncernów, przy udziale mediów, przekonują nas niezmiennie, iż teraz nastąpi już koniec... No chyba, że im zapłacimy za plan ochrony :)

A jeśli w tych dniach pojawi się na niebie zorza polarna - spójrzmy z zachwytem w niebo, bo to podobno piękne zjawisko.

środa, 16 lutego 2011

O edukacji seksualnej w szkołach - debata MEN

Zainteresowała mnie debata nt. edukacji seksualnej w szkołach.

Zobacz informacje prasową

Pomysły MEN zmierzają do znanych nam założeń - ma być monitoring kadry, dostosowanie podstaw programowych.

"Zajęcia nie są prowadzone tak, jak młodzież by tego oczekiwała. Trzeba zadbać przede wszystkim o kadrę nauczycielską, żeby podstawa programowa była realizowana zgodnie z najnowszą wiedzą naukową, ale niezależnie od światopoglądu prowadzącego zajęcia. [...] Podkreślono, że MEN powinno monitorować, kto prowadzi zajęcia z wychowania do życia w rodzinie (WDŻ) i kiedy; pory, w jakich są zajęcia często organizowane - przed albo po lekcjach - zniechęca młodzież do uczestnictwa w nich."

Tymczasem to rodzina powinna kształtować postawy i normy zachowania swoich dzieci w tym zakresie zgodnie z własnym światopoglądem. Szkoła nie może przejmować tej roli na siebie. I to rodzina powinna oczekiwać od Państwa szeroko pojętej edukacji i wsparcia, a często też pomocy w przypadku jej niewydolności wychowawczej.

Szkole zostawmy przekazanie rzetelnej wiedzy dotyczącej seksulności człowieka.

Ten temat dowodzi jak ważna jest nieznana u nas zupełnie idea edukacji domowej. Zachęcam do lektury tekstu "Edukacja domowa własnych dzieci" autor: Paweł Bartosik - kliknij aby przeczytać tekst

poniedziałek, 14 lutego 2011

Czego wymaga od nas Google :)

Czasami podczas autoryzacji usługi w Google trzeba skorzystać z telefonu - podajemy numer i na niego przesyłany jest kod weryfikujący, który należy podać w formularzu. Nie wiem jaka jest reguła; ja nigdy tego nie miałem - ale ja mam tam konto od dawna i może nowi muszą w ten sposób potwierdzać swoją tożsamość.  Mniejsza z tym.

Podczas niedawnych zajęć z młodzieżą praca przebiegała z Bloggerem. Przy zakładaniu konta niektórzy dostawali normalne smsy z taką informacją:


Przy kolejnych zajęciach wszystkie smsy miała postać następującą:


Istne tortury od Googla. Sprawdziliśmy - kod nie wchodził; widać coś się pomieszało maszynom googlowskim, które słały takie bzdury. Sytuacja trwała kilka godzin - nie wiem jak to wygląda w chwili obecnej.

Aktualizacja - prawdopodobnie powyższe problemy związane są  z wprowadzeniem przez Google możliwości dwuskładnikowego uwierzytelnienia: http://niebezpiecznik.pl/post/google-wprowadza-dwuskladnikowe-uwierzytelnienie/

niedziela, 13 lutego 2011

Adam Małysz jest jaki jest i...

Małysz - stary czy młody, przed chorobą czy po (a nawet w trakcie), przed upadkiem czy po, z wąsem czy bez (podobnież z kolczykiem :) ), z kolanem sprawnym czy obolałym... Poniżej poziomu nigdy nie schodzi. Skoki narciarskie to sport niszowy, ale owa wytrwałość, praca i pielęgnacja talentu jest godna do naśladowania.

I na podsumowanie - jego najdłuższy skok, a przy okazji najdłuższy skok Polaka w historii tej dyscypliny.

Krakowski spacer zimą beż śniegu.

Pora to była południowa, w środku drugiego lutowego tygodnia. Śniegu nie było wcale; za to słońce świeciło pięknie. Chociaż zimno i wietrznie to jednak spacer był wyjątkowo spokojny, relaksujący tym bardziej, iż ludzi mało na szlaku tej wędrówki. Czas wybitnie niesezonowy i dobrze...

Ogólnie wesoło i żal, że tak rzadko czas pozwala na podobne włóczenie się...



Pełna galeria zdjęć znajduje się w tym miejscu

Fotki i wideo robiłem telefonami Nokia C6-00 i Samsung i5700.

Nowy telefon, kontakty w starym - jak przenieść?

Taki problemik zaprzątał przez chwilę mój umysł ostatnio. Córka dostała nowy telefon z Androidem, rzecz jasna. Wybór padł na SE Xperia 8; całkiem zgrabny i przydatny w bogactwie funkcji, które mogą jej się przydać na studiach.

Kontakty jednak miała w starym telefoniku; było to popularny Samsung Corby. Jak je przenieść? Wyjścia są w zasadzie trzy:


  • spisać na kartce i wpisać ręcznie do nowego telefonu. Żartowałem oczywiście :)
  • przenieść kontakty z pamięci telefonu na kartę SIM. Niektóre aparaty mają taką funkcję (Corby ma). Pamiętać należy, iż przeniosą się tylko podstawowe dane, czyli imię, nazwisko i jeden numer telefonu. Wszelkie dodatkowe (email, pozostałe numery telefonu) nie zostaną na karcie SIM zapisane. W nowym telefonie należy wybrać funkcję kopiowania kontaktów z karty SIM do pamięci słuchawki,
  • trzecie rozwiązanie to skorzystania z narzędzi w chmurze. Tutaj polecam www.upvise.com Ja to zrobiłem w następujący sposób - zainstalowałem program z powyższej strony w wersji JAVA. Za jego pomocą wyeksportowałem do konta na Upvise kontakty. Na stronie zrobiłem eksport kontaktów (jest taka możliwość) do formatu CSV, który następnie zaimportowałem do konta na Gmail (w sekcji "Kontakty"). Skorygowałem ew. niedokładności, a resztą zajął się sam telefon z Androidem, który pobrał wszystko jak należy. Można oczywiście także zainstalować w telefonie aplikację Upvise w wersji na Android, iPhone, WM, inne i w ten sposób pobrać kontakty do nowego telefonu.

sobota, 12 lutego 2011

A w 2009 nie wydarzyło się nic...

A w 2009 nie wydarzyło się nic ciekawego w moim fotoblogu. Pisałem bezwiednie o piosence  Billy Joel'a: "And so it goes, and so it goes, And you're the only one who knows".. To zamiast obrazka - wideo z YouTube.

Czym był, czym nie jest ów blog - rok 2008

Rok 2008 w fotoblogu...

W styczniu - kolędy i szopki krakowskie:



Luty to Janne Ahonen, który wycofał się ze skoków narciarskich. Wrócił parę lat później...


A potem nadszedł maj i wyprawa na Stare Wierchy w Gorcach:


W lipcu - Paź królowej - to chyba odpowiednia nazwa tego motyla. Ten okaz uchwyciłem w Lanckoronie:


W listopadzie w Krakowie przy ul. Piłsudskiego odsłonieto pomnik Józefa Piłsudskiego. Wszystkie jego elementy - postać marszałka, maszt flagowy oraz sylwetki czwórki "strzelców" - wykonane zostały z brązu. Pomnik zaprojektował prof. Czesław DŸwigaj, który podkreśla, że elementy kompozycji architektoniczno-rzeźbiarskiej mają swoją wymowę. W centrum znajduje się szeœciometrowy cokół z postacią marszałka Józefa Piłsudskiego, spod stóp którego zrywa się do lotu orzeł zrzucający pęta, symbolizujący wolność odzyskanš przez Polskę po latach zaborów.



I nadszedł grudzień z tradycyjnymi tematami... :)

Czym był, czym nie jest ów blog - rok 2007

Nadszedł rok 2007 w moim fotoblogu

Czy Seat 850 to jakiś zabytek? Takie autko widziałem w styczniu...


Akcja "Zima w miescie" to ciekawe zajęcia dla dzieci, które z różnych przyczyn ferie spędzają właśnie w mieście. Są to zajęcia sportowe, przy komputerze, wyjścia do kina czy też wizyta na basenie. Piękna - lutowa - inicjatywa.


Marzec - ładne prace dzieci na wystawie pewnego domu kultury...


Kwiecień - Euro 2012 w Polsce. Co z tego zostanie...


18 maja - w rocznice urodzin Jana Pawła II - w krakowskich Łagiewnikach poświęcono miejsce pod budowę Centrum Jana Pawła II..


Kraków przeżywa 750 rocznicę lokacji miasta. Z tej okazji kolorowymi ulicami i Rynkiem pobrzmiewa muzyka, odbywają się przedstawienia oraz szczególne imprezy, np. parada smoków czy turniej lotów balonowych. Miasto tętni życiem jeszcze bardziej - turystów pełno na każdym kroku. W niedzielę dla wszystkich otwarty został Magistrat - w nim wystawy, projekcje, spotkania. A także m.in. ciekawe pokazy dla dzieci - na zdjęciu tradycyjne lepienie garnków z gliny. To wpis z czerwca 2007.


25 lipca to imieniny Krzystofa. A św. Krzysztof - jak powszechnie wiadomo - to patron kierowców. W tym dniu więc prezentuję zdjęcie figury św. Krzystofa, które pochodzi z nadmorskiego Sarbinowa...


Sierpień. Konie - jak to konie na wybiegu. Ganiają, zaczepiają się, jedzą - głównie trawę. Ten koń jednak dobrał się do dostępnego dla niego tuż za płotem drzewa. Walczył z nim wyjątkowo inteligentnie - to z jednej strony, to z drugiej. Zębami tak długo rył w korze, aż w końcu łapiąc ja jeszcze mocniej energicznym ruchem głowy ździerał jej większy kawałek. Następnie wypluwał. Po co więc to robił? A to po by następnie dobierać się do kolejnej warstwy, która już była miękka i mięsista od soków drzewnych - tą zaś warstwę mielił w zębach najadając się do syta :)


Surikatka w krakowskim ZOO - to we wrześniu:


Listopad to  żółw :)


I Grudzień.

Czym był, czym nie jest ów blog - rok 2006

Rok 2006 był obfity w moim fotoblogu.

Styczeń to tragedia w Chorzowie - zawalenie się dachu w centrum targowym... W tym miesiącu też miała miejsce kinowa wersja Narnii. Piękny to film.


Luty zimowo:



Nostalgia - 15 lat naszej córki:


Marzec to otwarcie "Okna życia"


Kwiecień - piękna wystawa na krakowskich Plantach; fotografie Adama Bujaka i Arturo Mari przedstawiające 27 letnie pielgrzymowanie Ojca Świętego Jana Pawła II


I Wielkanoc 2006 - dzieci w szkołach przygotowują swoje przedstawienia na ten okres...


Maj 2006 - Papież Benedykt XVI w Polsce


W czerwcu prezentuję, widzianą ze statku płynącego nurtem Wisły, piękną okazałość klasztoru kamedułów na krakowskich Bielanach:


Lipiec - temat morski; pięknie było... Kocham morze...


Sierpień - nic takiego... Wrzesień - zdjęcie dziewczynki, która miała swoje uparte życie :)


Październik - Wieczór Poetów z bonusem


11 listopada obchodzimy Narodowe Święto Niepodległości


I nadszedł grudzień 2006 - szopka u Franciszkanów


i słynna ciężarówka Coca-Coli :)


A co dalej - wkrótce,,,