środa, 23 lutego 2011

Matura dostosowana - polemika

Zainteresował mnie tekst krakowskiego dodatku Gazety.pl, w którym autorka Olga Szpunar opisuje maturzystę pragnącego zdawać maturę dostosowaną do potrzeb absolwentów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

krakow.gazeta.pl/krakow/1,35803,9150673,Maturzysta_z_wada_sluchu_nie_chce_ulatwien.html 

Tytuł dosyć przewrotny: "Maturzysta z wadą słuchu nie chce ułatwień". Chodzi o to, że bohater artykułu nie chce zdawać "matury łatwiejszej, niż rówieśnicy" (w innym miejscu nazywa ją "maturą z obniżonymi wymaganiami"). Jest to bowiem chłopiec, który na przestrzeni 12 lat kształcenia nie korzystał z dostosowanych dla jego dysfunkcji przewidzianych w prawie oświatowym form kształcenia; radząc sobie - jak dowiadujemy się z tekstu - bez trudu z nauką. Wyjątkiem, o który prosi jest zastosowanie ułatwień podczas maturalnego egzaminu z języka nowożytnego.



Występuje tu kilka niejasności. Chłopiec chce zdawać maturę na podobnych zasadach co jego rówieśnicy. Postawa wprawdzie godna podkreślenia; nie zmienia jednak faktu, iż w przypadku egzaminu z języka obcego oczekuje ułatwień. Realizacja owych oczekiwań może odbywać się wyłącznie w oparciu o przepisy prawa oświatowego i takowe istnieją. Poza tym - co to jest "egzamin maturalny z obniżonymi wymaganiami". Nie ma czegoś  takiego jak "egzamin maturalny z obniżonymi wymaganiami". Jest matura na poziomie podstawowym i rozszerzonym; mówić zaś należy wyłącznie o "dostosowania warunków i formy przeprowadzania egzaminu maturalnego do potrzeb absolwentów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi". Nie jest to łatwiejsza matura, a zastosowanie dodatkowych procedur i sprzętu niezbędnego do przeprowadzenia matury dla absolwentów z dysfunkcjami, w myśl idei wyrównywania szans edukacyjnych.

Procedury te są jasno określone w komunikacie Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i są one wiążące dla Dyrektora Szkoły, który odpowiedzialny jest za przeprowadzenie egzaminu maturalnego w swojej placówce. Wynika za nich jasno, iż uczeń ma prawo do udogodnień na podstawie orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego, które to orzeczenie wystawia Poradnia Pedagogiczno-Psychologiczna.

Jestem przekonany, iż Dyrektor Szkoły jest otwarty na oczekiwania swoich uczniów, ale stosować musi - co oczywiste - procedury i przepisy. Poradnia Pedagogiczno-Psychologiczna jest powołana po to, by służyć mu i jego nauczycielom w procesie zdiagnozowania dysfunkcji oraz wskazania metod nauczania. Ma prawo i obowiązek z nią współpracować. Poza tym na jakiej podstawie miałby jednemu swojemu uczniowi dostosować maturę? Nie może odbywać się to przecież na podstawie jego subiektywnej oceny ucznia czy też wewnętrznych nieujednoliconych przepisów, bo takowe w tej kwestii nie występują. Dyrektor nie jest władny do oceny dysfunkcji swojego ucznia, Od tego jest PPP, która na podstawie swoich badań diagnostycznych oraz w oparciu m.in. o orzeczenia stanu zdrowia czy też orzeczenia stopnia niepełnosprawności wydaje - w myśl przepisów CKE - odpowiednie orzeczenia. Jak wspomniałem one właśnie są formalnie wiążące dla Dyrektora placówki.

Nie rozumiem więc postawy wyrażonej w zdaniu ojca absolwenta (ufam, iż wypowiedzi te zostały autoryzowane):

"To, że syn nie chce korzystać z ułatwień na egzaminie, jest kwestią jego ambicji, z której jestem dumny. Wszyscy powinni być dumni z takiej postawy młodego człowieka, zamiast mu ją utrudniać."

O jakim utrudnieniu tutaj mowa? Są terminy i przepisy, które można zastosować dla dobra ucznia. Po prostu -  zwykłe podania ucznia do Dyrektora Szkoły nie wystarcza. Otwiera ono jedynie drogę do dalszych działań, które należy zastosować zgodnie z prawem oświatowym.

Kolejną wypowiedź trudno skomentować:

"To dość absurdalne. Syn przeszedł bez orzeczenia o kształceniu specjalnym 12 lat szkoły. Nie było mu potrzebne. I na sam koniec mam załatwiać ten papier tylko po to, by na jego podstawie mógł zdać jeden egzamin!"

Czy to oznacza, że nie mamy stosować żadnych "jakiś tam" procedur? Czy też w przypadku bohatera artykułu mamy stosować taryfę ulgową i nie wymagać "papieru", bo sprawa dotyczy tylko jednego egzaminu; o taki papier niech zaś starają się ci, którzy chcą całej dostosowanej matury? Czy też Ci, którzy ze względu na mnogość i stopień dysfunkcji nie mogli sobie pozwolić na "12 lat bez kształcenia specjalnego"? Z całym szacunkiem - to jest postawa egoistyczna i roszczeniowa.

Jurkowi, absolwentowi, życzę pomyślnej i zdanej matury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz