niedziela, 27 lutego 2011

Urzędnik nas zalewa

Przykład pracy urzędniczej - w miejscu, w którym stanąć ma dom na planie zagospodarowania przestrzennego zaznaczone jest jako teren zagrożony wodą stuletnią. Nie ma jednak możliwości zalania bowiem teren położony jest na płaskiej skarpie, zdecydowanie za wysoko dla każdej wody. No chyba, że nadejdzie potop. Z dziada i pradziada jednak oraz zachowanych dokumentów wynika, iż miejsce to było wolne od tego typu kataklizmów.



Nie zmienia to faktu, iż urząd, który takie coś na planie zaznaczył nie zadał sobie trudu aby zbadać teren; granicę zaś wyznaczył wraz z drogą powiatową bo tak było najwygodniej.

Ten sam urząd zrobił dokładną ekspertyzę tego miejsca, która wyklucza zalanie terenu nawet wodą pięciusetletnią. Co ciekawe - okoliczne miejsca, które ludziom zalewa od lat nie są ujęte jako tereny zalewowe; inne zaś całkowicie płaskie są opisane jako osuwiska...

Na mapach stosuje się odpowiednie oznaczenia takich terenów, np.:

Q1% - woda stuletnia,
Q0.2% - woda pięciusetletnia,
Q0.1% - woda tysiącletnia.

Oczywiście zapis ten niesie za sobą pewne konsekwencje. Dotyczą one np. konieczności braku budowania piwnicy czy też konieczność odprowadzania wód do rowu, zamiast rozprowadzania po gruncie.

Nasza kochana rzeczywistość...

1 komentarz:

  1. Chore... Jak nasze kochane urzędy kochają utrudniać ludziom życie ;]

    OdpowiedzUsuń