wtorek, 1 marca 2011

Nauczyciel nie może mówić publicznie o schorzeniach dziecka

Znane mi są sytuację, kiedy to nauczyciel zdradza publicznie na wywiadówkach problemy z tym czy innym uczniem. Mówi - on jest chory, nadpobudliwy, to trudne dziecko, ma rodzinę patologiczną, rodzice sobie z nim nie radzą...

Tymczasem tak postępować z przyczyn prawnych i etycznych nie można. Zwraca na to uwagę rzecznik praw dziecka, wskazując jednocześnie na bezsilność rodziców pokrzywdzonych w ten sposób dzieci. Konieczna jest dyskusja wśród nauczycieli o tej kwestii, ale przecież żadna dyskusja nie zastąpi zdrowego rozsądku i zwykłej wrażliwości czy też taktu.

Będąc świadkiem takiej sytuacji reaguj proszę. Nie bój się zwrócić uwagę nauczycielowi, iż zdradzając problemy i dysfunkcje dziecka naraża jego prywatność i intymność; łamiąc przy tym prawo.

5 komentarzy:

  1. Tak jakby inne dzieci tego wszystkiego nie wiedziały i bez nauczyciela (a rodzice którzy z dziećmi rozmawiają - także).

    Kluczowym problemem nadpobudliwego dziecka nie jest to, że ktoś powie, że jest nadpobudliwe, tylko to, że zachowuje się nieodpowiednio, bardzo często prowokując negatywne reakcje. A dzieci bywają bardzo okrutne dla "innych", zwłaszcza gdy zostają z problemem same.

    Jeśli chore, nadpobudliwe czy mające trudności dziecko ma mieć znośne szkolne życie, to min. trzeba by rodzice innych dzieci porozmawiały o tym ze swoimi pociechami i spróbowały je nastawić życzliwiej do kłopotliwego kolegi/koleżanki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nauczyciel o problemach konkretnego dziecka powinien rozmawiać w cztery oczy wyłącznie z rodzicem; nie zaś poruszać jego problemy publicznie lub w obecności świadków.

    Z ostatnim akapitem Twojej wypowiedzi jak najbardziej się zgadzam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powtórzyłeś tą samą tezę, znowu na zasadzie "bo tak". Zarazem zgodziłeś się, że dobrze by *inni* rodzice o sprawie wiedzieli i rozmawiali. Znaczy się, jedyna sensowna Twoim zdaniem forma rozejścia się informacji że z iksem są kłopoty to - plotka (bo cóż innego pozostaje)?

    Jako ojciec zapewniam Cię: nawet jeśli belfer ni aluzji z ust nie puści, i tak wszyscy będą wiedzieć. Jedyne co zakaz, jaki pochwalasz, zmienia to brak możliwości jakiegoś oswojenia przez nauczyciela problemu, podpowiedzenia przezeń rodzicom czegoś czy wreszcie rzeczowego przedyskutowania sprawy między rodzicami.

    OdpowiedzUsuń
  4. moja córka jest uczennicą klasy trzeciej szkoły podstawowej. jest dobrą uczenicą. w maju 2010 była na konkursie z wiedzy o basniach andersena.z koleżanka zajęly razem 1 miejsce, pani od konkursu nie wie co zrobić pyta się wychwawczyni kto ma reprezentować szkołę, pani wskazuje że ta druga bo jest bardziej przebojowa. w domu wychodzi że pani nie było w klasie koleżanka od niej ściągała. ide do tej pani . pani przeprasza pyta o radę. proponuje dogrywki. sa trzy dwie pisemne i jedna ustna . trzy wygrywa moja córka ale i tak wychowawczyni upiera sie że szkołę reprezentować będzie oszust.
    i zaczyna sie koszmar który trwa do dziś

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń